„Zabaletowiła” się nasza Polska dzięki prywatnym szkołom i studiom tańca. Państwowe szkoły baletowe (zawodowe) przędą różnie, prezentując w poszczególnych rocznikach po paru absolwentów gotowych do pracy na dobrych scenach (polskich czy zagranicznych), tymczasem szkolnictwo i zajęcia prywatne rozwijają się coraz śmielej. Nie twierdzę absolutnie, że mogą konkurować z zawodowymi, ale są nową drogą przyciągającą dużo więcej dzieci i młodzieży do sztuki baletowej. Zwłaszcza, że wzorem dawno funkcjonujących na tych zasadach szkół i szkółek zachodnich dysponują coraz lepszym zapleczem, są miejscem pracy naprawdę dobrych pedagogów i tancerzy o prawdziwych osiągnięciach scenicznych, a przede wszystkim w środowisku rodzinnym i przyjacielskim dzieci uczęszczających „na balet” promują wiedzę i miłość do tańca klasycznego i innych gatunków tańca scenicznego. Nie tak dawno pisałam o gali baletowej Akademii Masterclass, teraz wybrałam się na podobną prezentację szkoły i zespołu Młodego Baletu Polskiego Anny Davies. Wydarzenie to zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Wielka, wypełniona po brzegi sala widowiskowa teatru Matecznik Zespołu „Mazowsze” przez ponad godzinę oklaskiwała perfekcyjnie skonstruowane i poprowadzone widowisko, gdzie tańce zmieniały się jak w kalejdoskopie, poszczególni wykonawcy przebierali się błyskawicznie i brali udział w kilku choreografiach podczas wieczoru (a byli to czasem wykonawcy liczący na razie swoje lata życia na palcach tylko dwóch rączek), a para prowadzących bawiła widzów dowcipem słownym i magicznymi sztuczkami. Płynące jednym ciągiem widowisko nigdzie się nie „sypnęło”, raz tylko upojone sukcesem maciupeńkie Krakowianki trochę za długo zostały na scenie, ale któż by miał im to za złe!
fot. Młody Balet Polski
Gala, którą obejrzałam dziś, miała tempo, zmienność nastrojów, walor edukacyjny, wystarczające dozę humoru i żadnych tanich chwytów! Rodziny i rodzeństwo występujących miały okazję się dowiedzieć, że francuskie nazwy kroków i figur w balecie pochodzą z dawnych czasów Króla Słońce, zobaczyć jak wygląda lekcja baletowa, podziwiać stylizowany taniec hiszpański i arabski, baletowe wróżki (taniec wróżek klejnotów i znakomicie odtańczoną przez mikroskopijną tancerkę na pointach wariację wróżki kanarków ze Śpiącej królewny), nie zabrakło też obszernych fragmentów białego aktu Jeziora łabędziego dostosowanego oczywiście do możliwości małych łabądków, ale zachowujących styl i ducha oryginału, z urzekającą Ariadną Herzig w roli Odetty (zatańczyła też wariację Odylii oraz duet z Kopciuszka Prokofiewa – podobnie jak we fragmentach Jeziora – znakomicie z Piotrem Jeznachem).
Ariadna Herzig, fot. Młody Balet Polski
Choćbym jednak nie wiem jak rozpływała się nad wdziękiem i sceniczną swobodą „dużych” tancerzy, to wszak był to wieczór, czy raczej popołudnie najmłodszych. Choć najmniejszym jeszcze plączą się czasem kierunki, a ich wypięte brzuszki w marszu na finał rozczulają, to najważniejsze, że one tam są! W takiej masie! Uczą się, stają do drążka, niektóre doskonale już zapamiętują choreografię, są śmiałe, inne patrzą po koleżankach, ale tańczą! Wśród starszych dzieci cieszyło przede wszystkim widoczne skupienie, chęć prawidłowego wykonania pozy, nawet kiedy na scenie brylował ktoś inny, stojące tancerki pilnowały ułożenia całego ciała. Gdy podczas pokazowej lekcji ćwiczyły, widać było, że nie wykonują „musztry”, ale że głowa jest odwrócona w naturalny sposób za ręką lub odpowiednio przeciwnie do niej, a port de bras są „utanecznione” z allongé, plastyczne i zwyczajnie ładne.
fot. Młody Balet Polski
W scenach corps de ballet z białego aktu dzieci potrafiły (mając to już przećwiczone wcześniej w pełnym spektaklu) ustawić linie i tworzyć okręgi. A nawet wspomniane wyżej Krakowianki poradziły sobie ze stworzeniem kilku figur w przestrzeni sceny. Wśród jeszcze starszych dziewczynek bez trudu można było wypatrzyć kilka talentów o ładnym podbiciu i już bardzo dobrej technice (jak na ich wiek) en pointe. Obycie ze sceną, hart ducha i determinację zaprezentowała też dziewczynka, która wyszła do tańca Czerwonego Kapturka i Wilka z rozwiązanym troczkiem u pointy. Powiewając wstążką odtańczyła swoją rolę i to całkiem udanie, choć było widać jej zdenerwowanie. Prawdziwa artystka, która wie, że „show must go on”!
Anna Davies, fot. Młody Balet Polski
Anna Davies, o czym przekonałam się już oglądając jej wersje dwóch baletów klasycznych wstawianych z Młodym Baletem Polskim, ma pomysłowość i polot w tworzeniu i inscenizowaniu odpowiednich, a przy tym uteatralizowanych choreografii dla dzieci. Ale nawet ja nie spodziewałam się pas de quatre w Jeziora wykonanego przez… myszy z Dziadka do orzechów w odpowiednich „bombiastych” kostiumach (choreografia oczywiście trochę uproszczona, ale tylko trochę, synchronizacja znakomicie zachowana). Był by to jedynie fajny chwyt, gdyby nie to, że potem pas de quatre pojawiło się powtórnie w wykonaniu łabędzi – brawo za ten pomysł. Widać, że baletem można się bawić, ale zawsze zachowując szacunek i zachwyt dla tego, co w nim najpiękniejsze. Wszystko to we wspanialej oprawie świateł, z doskonałym tempem i swobodą, a na koniec w prawdziwym deszczu złotego konfetti, które było olbrzymią atrakcją dla najmłodszych wykonawców… Na osobne brawa zasłużyła nietypowa para konferansjerów: tancerz i choreograf (a także magik) Tomasz Pałasz oraz kilkuletnia tancerka Lena Gumkowska. Ta dobrana dwójka przekomarzała się uroczo, przy tym to Lenka z powagą tłumaczyła Panu Tomaszowi zawiłości sztuki baletowej. A jej odpowiedzi na komplementy pana Tomasza: „nie wiem, co to oznacza, ale dziękuję” wejdzie mi chyba do słownika.
Lena Gumkowska i Tomasz Pałasz, fot. Młody Balet Polski
Nie wiem, ile talentów wyłowi Młody Balet Polski, ale wśród widzów swoich spektakli i takich koncertów na pewno zdobędzie dla tańca wielu odbiorców, pasjonatów, może znawców. Gala baletowa na takim poziomie po zaledwie roku działalności to doskonały prognostyk.
PS. Obejrzałam galę Młodego Baletu Polskiego, bo wpadła mi w oko dzięki Internetowi i dość bezceremonialnie się na nią wprosiłam, ale mam świadomość, że od lat w Warszawie i innych miastach Polski działają z wielkim powodzeniem, uporem i doskonałymi efektami inne prywatne szkoły baletowe i taneczne, które organizują podobne wydarzenia. Wszystkim im gratuluję i kibicuję, bo dzięki nim balet przestaje być sztuką zamkniętą gdzieś za czterema spustami profesjonalizmu, dzięki nim i mali, i duzi mogą realizować swoje marzenia o balecie, a czasem dzięki nim na naszym scenicznym firmamencie pojawia się jakiś polski talent, który z różnych względów nie trafił pod skrzydła OSB.
oryginał recenzji: http://www.naczubkachpalcow.pl/2018/06/24/balet-dla-duzych-malych-i-najmniejszych/